Hotel TWA w Nowym Jorku – recenzja

reklama

Kiedy pierwszy raz przyleciałem do Nowego Jorku w 2011 roku i na lotnisku JFK zobaczyłem kultowy budynek dawnego Centrum Lotniczego TWA, pomyślałem sobie, że to mógłby być ciekawy hotel. Osiem lat później, w maju 2019, Hotel TWA został otwarty. Ostatnia podróż do Ameryki była dobrą okazją, by się w nim zatrzymać.

Lata sześćdziesiąte ubiegłego wieku, to początek ery odrzutowych samolotów pasażerskich i podróży transatlantyckich. Właśnie wtedy, w 1962 roku powstał futurystyczny terminal linii lotniczej Trans World Airlines autorstwa amerykańskiego architekta Eero Saarinena.

Hotel TWA znajduje się naprzeciwko Terminalu 5 przeznaczonego dla linii JetBlue, która jest współwłaścicielem hotelu.
Z hali przylotów do hotelowego lobby prowadzi długi, biały łącznik w kształcie charakterystycznej tuby, wyłożonej czerwoną wykładziną. Po drodze miniemy odtworzone biuro Howarda Hughesa, twórcy TWA Airlines.

Przestrzeń hotelowego lobby jest imponująca. Modernistyczny styl i biało – czerwona kolorystyka zostały całkowicie zachowane.
Z głośników leci muzyka lat sześćdziesiątych. Na środku sklepienia, nad przejściową kładką, wisi odtworzony według oryginału zegar. Nad wejściem głównym wisi oryginalna tablica prezentująca rozkład lotów dawnego terminala, z automatycznie przewijającymi się literami i cyframi. Tuż pod nią, za ladą, stoją dwie uśmiechnięte panie, ubrane w kopie uniformów stewardess linii TWA, które pełnią funkcję hostess, czyli generalnie rozmawiają z gośćmi. Z kolei na podjeździe zaparkowany jest zabytkowy cadillac, a portierzy ubrani są w stylizowane uniformy.

Na półpiętrze prezentowane są wszystkie modele uniformów TWA od lat 40. do 90., zaprojektowanych m.in. przez Valentino, Balmain, czy Ralpha Laurena.

To wszystko tworzy ciekawy klimat i jest elementem doświadczeń pobytu.

Niestety pierwsze pozytywne wrażenie i efekt łał zeszło na drugi plan w momencie kontaktu z recepcją, która wygląda jak punkt odprawy na lotnisku ze stanowiskami przyjmowania bagażu.
„Następny!” – słyszę od ponurej recepcjonistki, która przywołuje mnie palcem. Ani uśmiechu, ani typowego ‘Hej, jak się masz?’, ani ‘Witam w TWA Hotel’. Zostałem poproszony o paszport i poinstruowany jak mam się samodzielnie zameldować przez tablet. Mimo, że nocleg został opłacony z góry, to recepcjonistka zablokowała na mojej karcie kredytowej nie tylko zwyczajowy depozyt w wysokości 150 USD na poczet ewentualnych dodatkowych wydatków (minibar, restauracja), ale także pełną kwotę kosztu pokoju.

Wymeldowanie w godzinach porannych wcale nie było lepsze. Ponownie brak jakiejkolwiek pogawędki (nie było kolejki oczekujących), pytania jak minął pobyt, czy dokąd lecę, tylko odesłanie do tabletu w celu samodzielnego rozliczenia pobytu.

Hotel posiada aż 512 pokoi, które znajdują się w dwóch nowych budynkach postawionych przy zabytkowym terminalu.
Winda i korytarze wyglądają dość elegancko. Sporo elementów w kolorze mosiądzu, ciemnego drewna i ponownie czerwona wykładzina.

Zarezerwowałem pokój kategorii deluxe z widokiem na pas startowy samolotów.
Wielkość pokoju była zadowalająca. Dzięki wysokiemu i szerokiemu oknu, pokój był jasny. Niestety warunki pogodowe nie były najlepsze, przez co widoczność była utrudniona, ale parkujący w odległości około 100 metrów od mojego okna olbrzymi A380 linii Etihad i tak robił wrażenie.

Wystrój dopracowany został w detalach. Drewniana podłoga, modne ponownie lastryko w przedpokoju i łazience. Fotel projektu Eero Saarinena. Minibarek z bardzo bogatym asortymentem, dużymi pojemnościami butelek alkoholi (np. gin Hendrick’s, tequila Patron) i zestawem szkła do koktajli. Szerokie i wygodne łóżko z gniazdem USB. Duży telewizor z kanałami filmowymi. Akustyka okien dobra, ale było słychać odgłosy z korytarza i głośno bawiące się dzieci w pokoju obok. Brakowało głównego wyłącznika światła przy łóżku. Przydałby się czajnik do herbaty i ewentualnie ekspres do kawy w pokoju wyższej kategorii.

Łazienka dobrze oświetlona, mocna suszarka, miękkie ręczniki. Brakowało mi w tym standardzie pokoju podstawowych akcesoriów, jak np. patyczki do uszu. Nie było słuchawki prysznica, a jedynie deszczownica z niezbyt silnym strumieniem w dodatku tylko letniej wody, choć sama kabina była szeroka. Mydelniczka była brudna. Pokój był zarezerwowany dla dwóch osób, a tylko jeden szlafrok.

Centralnym punktem w holu głównym jest The Sunken Lounge Bar. Nawet jeśli nie jesteś gościem hotelu, a masz dłuższą przerwę między lotami, to warto spędzić tu czas.

Na półpiętrze znajduje się restauracja Paris Cafe z różnorodną kuchnią, od europejskiej do meksykańskiej. Wystrój minimalistyczny i futurystyczny, przyjemny dla oka. Zamówiłem rybne tacos. Choć obsługa kelnerska bardzo dobra, to jakość jedzenia nie powala, a ceny wysokie. Sama restauracja otwarta jest tylko do 21:00.

Punkt gastronomiczny wydający śniadania czynny jest dopiero od godziny 8:00. Zważywszy, że jest to hotel przylotniskowy, to dość zaskakujące. Wcześniej można się jedynie napić kawy – uwaga – z termosu, za 5 USD.
Jak się dowiedziałem z Internetu już po wyjeździe, wszystkie punkty gastronomiczne w budynku hotelu są wydzierżawione firmom zewnętrznym. Stąd te dziwne praktyki. Jednak dla gościa to nie powinno mieć znaczenia kto jest operatorem baru, czy restauracji.

Najciekawszym dla mnie miejscem na terenie hotelu był bar koktajlowy znajdujący się we wnętrzu odrestaurowanego samolotu Lockheed Constellation L-1649A z lat 50., który został zaparkowany przed zabytkowym terminalem. Bar ma około 15 foteli. Dzięki uśmiechniętym kelnerkom w barwnych uniformach, muzyce i gwarowi rozmów, atmosfera jest świetna.

Sporą atrakcją dla gości jest niewielki basen na dachu oraz bar z widokiem na pas startowy, który jednak ze względu na deszczowy dzień był zamknięty.

Niewątpliwie wartością hotelu, która wpływa na koszt pobytu, jest jego architektura, historia budynku i lokalizacja. Jednak stosunek jakości do ceny oceniam dość nisko. Przydałoby się, aby Hotel TWA został włączony do jednej z amerykańskich sieci, która narzuciłaby (teoretycznie chociaż) lepszy standard.
Choć design hotelu to obecnie bardzo ważna kwestia i mocno wpływa na budowanie pozytywnego pierwszego wrażenia, to jednak po 24-godzinnym pobycie o wiele bardziej zapamięta się poczucie komfortu i gościnności.

Trochę liczb:
Pokój – od 250 USD
Tacos – 21 USD

Komentarze

komentarzy

Post a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Magazine made for you.

Featured:

No posts were found for provided query parameters.

Elsewhere: